piątek, 29 października 2010

Okno na świat

Bez okna na świat jest ciężko. Jesienią zwłaszcza, kiedy dni są ciemne i krótkie. Okno rozświetla wnętrze, okno przynosi newsy, okno zmniejsza napięcie związane z zamknięciem w czterech ścianach. Okno poszerza horyzont poznania, dzięki oknu można się spotkać ze zwykłym człowiekiem, zobaczyć zwierzęta – gołębie na przykład – zobaczyć, jak zmienia się świat. Małe okno, a tyle radości.

Pogoda: Rano 6 stopni, przebłyski słońca. W południe słońce i 11 stopni. Weekend ma być ładny.

czwartek, 28 października 2010

środa, 27 października 2010

Niebo

Nic się zupełnie dzisiaj nie działo w drodze do pracy. To znaczy nic niezwykłego, bo codzienne mijanie tych samych domów, często tych samych ludzi, przekraczanie ulic w określonym porządku i zawsze na zielonym, miało miejsce jak najbardziej. Może to tego stopnia nic się nie zdarzyło, bo patrzący patrzył nieuważnie. Bez zapisu ten dzień przepadłby zupełnie w worku przeszłości. Tylko te słowa niczym klamerki pranie na wietrze utrzymują go na miejscu, na linie, na której pod niebiem rozpięte jest to życie.

Pogoda: Rano 0 stopni, ale pogodnie, potem 8 i ładnie

wtorek, 26 października 2010

poniedziałek, 25 października 2010

Czekając na autobus

Jesienne miasto. W drodze do pracy trzeba już brodzić w liściach. Walczyć z wiatrem i zimnem podszywającym kurtki. Lepiej iść, niż stać. Lepiej pędzić do pracy, niż czekać w chłodzie na autobus. Będzie, nie będzie, zaraz, czy potem? Czekanie bez nagrody.

Pogoda: Rano 2 stopnie, później 8, mały deszcz, trochę słońca.

środa, 13 października 2010

Komunikat

Kolejne zdjęcia 25.10.2010

piątek, 8 października 2010

Tajemniczy ogród

Dziś w drodze do pracy w tajemniczym ogrodzie na tajemniczym stole ujrzałem tajemniczą kombinację. Kto i dlaczego? Po co? Sytuacja jak w "Kosmosie" Gombrowicza. Dlaczego wróbelek tam, dlaczego jabłko i bułka tu? Czy ktoś zza firany przygląda się mi przyglądającemu się? Zaaranżował sytuację, a teraz zaciera ręce. Nie... Wytłumaczenie jest banalne. Jabłka spadły z drzewa, bułki zostawił ktoś dla gołębi. Ktoś przyszedł i  zrobił zdjęcie.

Pogoda: Rano 2 stopnie, potem 14, słońce.

czwartek, 7 października 2010

W drodze

Dzisiaj w drodze do pracy przy drodze się zatrzymawszy na drogę patrzyłem. Krążą pojazdy różne. Ruch jest miarowy i raczej powolny. We wszechobecnym pośpiechu korki jedynie dają chwilę wytchnienia. Można stanąć. Choć w pośpiechu i pomiędzy. Stanąć i trwać przez chwilę nieruchomo, czekając na znak do dalszej drogi.

Pogoda: Rano 2 stopnie, Szron na dachu. Potem słońce i 15 stopni.

środa, 6 października 2010

Robaczki

Nad głową wiszą już robaczki liści. Zaraz opadną i niebo odsłoni się całkowicie. Nic nie będzie nas chronić od zimna i śniegu. Dopóki liście są na swoim miejscu, wspomnienie lata trwa, kiedy spadną czeka nas pięć miesięcy zimna, może sześć. Do następnego lata przyjdzie w drodze do pracy postarzeć się o pół roku.


Pogoda: Ciepło. 15 stopni. Słońce? Było.

wtorek, 5 października 2010

Rozmowa

W drodze do pracy. Szybko, szybko. 8:54. Sześć minut do punktu zero, a tu jeszcze droga daleka. Ale co to? Po drugiej stronie spotkanie. Rozmowa. Przystawanie. Rozglądanie się z ręką w kieszeni. W słonku. O drogę pytają? Nie. Znają ją dobrze. Znajoma czy przygodna? Gadają dłuższą chwilę. Minutę. Dwie. A czas leci. Czas lecieć.


Pogoda: Podrygi złotej jesieni. Rano 2 stopnie, potem 14. Słońce

poniedziałek, 4 października 2010

Religia wokół nas 3

Dziś w drodze do pracy zauważyłem, że mi się przygląda. Stoi skromnie w szklanej szkatule na uboczu i patrzy. Stoi przy pustym chyba domu, bo nie widziałem, by się tam ktoś kręcił, zerkał przez zasłonkę, kosił trawę albo wieszał pranie na sznurze. Jego dom jest pusty, a on sam stoi i patrzy przez zakurzoną szybkę na ulicę. Sam niezauważany może oddać się czystej kontempacji.

Pogoda: Rano 5 stopni, potem 12. Słońce. Ciepło i przyjemnie