piątek, 31 sierpnia 2012

Wspomnienie lata, 15-31 sierpnia

Było, minęło, przeleciało. Kto chciał wieczorami w ciszy posiedzieć, szans nie miał. Silniczek z motorynki, skrzydło ze starych koszul, linki zbiorczo ze sznurowadeł i kabli, stare okulary spawalnicze i dawaj huczeć i buczeć nad głowami i linią brzegową. Najlepiej czterdzieści centymetrów nad lustrem wody, żeby móc się podziwiać w odbiciu. A potem nawrót i nawrót, aż do zachodu słońca lub wyczerpania paliwa. Gawiedź na brzegu dopaść natręta nie mogąc, podziwiała w nadziei, że może który w morze się zwali. Niestety. Dedale same, psia kostka i skórka kocia. Pobrzęczeli, polecieli, wrócą za rok.

Pluskanie było również. Płytkie to zajęcie w naszym Bałtyku. Nachodzić się trzeba sporo, żeby do pasa w wodę wleźć. A potem nachodzić ponownie, żeby do ręcznika dojść. Przynajmniej darmowa to rozrywka, bo hiciorkiem lata tego była wszechobecna płatność za wszystko. Cień plus leżak – dwadzieścia, pompowane boisko – piętnaście, plac zabaw poza sezonem darmowy – osiem za ha, plac zabaw sponsorowany przez producenta lodów – dziesięć za ha, chyba że kupi się produkt, płatne rowerki, koniki, molo, banany, skutery, rowery, toalety. Szczęściem morze bez kasy, ale kiedy pojawiły się sinice, został tylko rozpalony piasek, bo przecież nie molo, koniki, skutery, rowery, banany, place zabaw, toalety...

W tych okolicznościach przyrody pojawił się inżynier Mahoń. Typ ten to najczęściej osobnik + 50 ze skórą wyglądającą zdecydowanie na + 60. Przy + 30 pokryty filtrem najwyżej + 10 po rytualnym smażeniu obu stron ciała udawał się w rejs wzdłuż morza, by w ruchu łapać słońce. W morzu białasów inżynier Mahoń wyglądał jak frytka w purée, a więc do w sumie + 150 za poprzednie kategorie dodać można jeszcze + 20 za dobre, a nawet bardzo dobre samopoczucie.

Inni natomiast pracowali:

Reklamowali siebie...

... albo kogoś innego...

... lub stawali się potencjalnymi odbiorcami reklamy.
Pa, lato

środa, 1 sierpnia 2012