czwartek, 31 marca 2011

Zbieracz puszek

Zebrał, siadł, popatrzył. Przeszła pani, za nią oczami. Przejechał samochód, drugi trzeci. Czas leci. Dziewiąta. Puszka, godzina, pani. Na skraju chodnika, na skraju rzeczywistości. A dokoła wegetacja trwa.

Pogoda: 3 stopnie rano, chłodno, potem słonecznie i ciepło, 7 stopni.

środa, 30 marca 2011

Samotność

Przycisku zapomniał nacisnąć i czekał na przejście na drugą stronę. Dokoła nic, dokoła pusto, lecz przejść jeszcze nie można. W zawieszeniu trwa, chłodzie i niepewności. W górze też kciuk wielki nad przyciskiem. Czerwone – stoi, zielone – przechodzi na brzeg drugi. Na razie zapomniał. Na razie trwa czerwone. I pustka wokół ziemska.

Pogoda: 4 stopnie, szare niebo, czerwone światło

wtorek, 29 marca 2011

Krajobraz beznadziejny II

Ścieżki, drobiazgi, cienie. Tak bardzo wydeptane, ze nie widzi się otoczenia. Tak bardzo swojskie, że nie dostrzega się brzydoty. Głowa w dół i naprzód. A przecież Sopot to maisto obiektywanie piękne. Przyjazne. Wyobrazić sobie zatem drogi do pracy w innym, brzydszym miejscu nie sposób. Chyba tylko słońce poprawia nastrój – jesli świeci przez tych sto dni, kiedy świeci. A co przez resztę dni, kiedy nie świeci? Ponad dwieście. Z tego połowa pewnie z deszczem. I wiatrem. Chłodnych jak ten.

Pogoda: Cztery stopnie (co najmniej tyle za mało)

poniedziałek, 28 marca 2011

Ukarany

Pogoda: 3 stopnie, szaro, wietrznie, deszcz drobny

piątek, 25 marca 2011

Pasma

Cuda wianki. Menu wiosenne. W ten senny poranek jedyna kolorowa witryna. Sklepik w suterynie na osiedlu drogim. Bramą zamykanym. Ze strażnikiem i szlabanem. Zejśc można z piętra, z apartamentów, i kupić potrzebny drobiazg. Lub wszystko z listy.

Pogoda: Śnieg, zero zupełne.

czwartek, 24 marca 2011

Krajobraz beznadziejny I

Kanapa tyłem do torów. Z widokiem na galęzie, które nie zakwitną. Bokiem do życia.

Pogoda: Zimno, za zimno

poniedziałek, 14 marca 2011

Co mrówka widziała

Mrówka w drodze do pracy. Za dziesięć minut będzie na miejscu. Pracuje osiem godzin koło tablicy z napisem parking. Ma kwadrans przerwy na lunch i pięć minut po każdej godzinie za szkodliwe warunki. Ma prawo do darmowej wody z kałuży i soku z sosny. Na lunch w pudełku przynosi nogę muchy w cukrze, którą je w kantynie. Z miejsca, gdzie pracuje, słyszy przejeżdżające pociągi i samochody na parkingu, Jeśli się trochę wychyli, dostrzeże drzewo i skrawek nieba. Kończy o siedemnastej i wraca do mrowiska tą samą drogą, którą przyszła. Ma prawie czterdzieści lat i jak na mrówkę jest bardzo stara.

Pogoda: Osiem stopni na plusie, zachmurzenie całkowite, drobny deszcz

piątek, 11 marca 2011

Okno na świat, świat na okno

W drodze do pracy, praca w drodze. Wiosna w powietrzu, w powietrzu wiosna pachnie. Wiosna w oknie, w oknie jesień skąpana w ciepłym słońcu. Zima za nami, zima przed nami. Na razie właśnie wiosna.

Pogoda: Słonecznie, 6 stopnie ciepła, wiatr

poniedziałek, 7 marca 2011

Już tak nie będzie

Okolice molo w drodze z pracy. Już niedługo tak nie będzie. Nie będzie go wreszcie i dobrze znany krajobraz zmieni się na bardziej przyjazny. Zniknie. Stopnieje i nie będzie już żadnych białych plam. Wszystko stanie się jasne i zielone. Jeszcze trochę...

Pogoda: W nocy przymrozek, w dzień 4 stopnie na plusie

niedziela, 6 marca 2011

Niedziela na molo

Dziś droga do... niedzielna. Droga do molo, które o tej porze roku drogie jeszcze nie jest. Później się już nie pójdzie, kiedy budką osłonięte od wiatru panie żądać będą biletu i kiedy okaże się, że widok z brzegu jest prawie taki sam jak z pomostu. Ale na razie można jeszce iść pokarmić mewy. W powietrzu tysiące okruchów i setki dziobów, dzieci wyrzucające jak z katapulty chleb i rodzice taśmowo podający pszenne naboje. Ptasio-ludzkie perpetum mobile, niedzielny sport, w którym wygrywają i ptaki, i dzieci. A mówią, żeby nie karmić ich chlebem.

Pogoda: Zimno, na molo zwłaszcza, choć termometr pokawywał 6 stopni. Wiatr

piątek, 4 marca 2011

Tropem Kopciuszka

Najpierw to na środku skrzyżowania. Kopciuszek ma spore dłonie...

... i sporo kopci

Pogoda: Szaro, rano -2 stopnie, potem koło zera. Czekamy

środa, 2 marca 2011

W mgle morze

Droga nad morze. A morze w mgłę. Z mgły ludzie. Z białym białe się ściera. Z białego plamy czarne wychodzą i znów w mgle znikają. Droga z bieli do bieli i z nieistnienia w nieistnienie. I tak nieskończenie tego nieskończenie pięknego poranka. W końcu słońce przebiło się przez mglistą i czar prysł, znów w pragmatycznie ostre kontury rzeczywistość ujmując, tak że całą drogę było widać jak na dłoni.

Pogoda: Rano - 2, później w słońcu mały plus.

wtorek, 1 marca 2011

Mroźne pismo

Pogoda: Rano - 4, później słońce i 3 stopnie na plusie