piątek, 31 grudnia 2010

Jezioro łabędzie

Koniec roku. Czas na tańce. Nawet z miotłą będzie miło. Raz dokoła, dwa dokoła, aż zostanie tafla goła. Zatem:
Na scęście, na zdrowie, na tyn Nowy Rok!
Coby wom wypod z pieca bok!
Coby wom z pieca wypadła ruła!
Coby wom gaździno zhrubła!

Coby wom nicego nie chybiało
Z roku na rok przybywało
A do reśty - cobyście byli scęśliwi i weseli
Jako w niebie janieli, haj!


Pogoda: Odwilży dzień drugi, +2 stopnie, silny wiater prawie jak holny, haj!

czwartek, 30 grudnia 2010

Pośpiech

Zdążyć. Zdążyć do pracy w tym starym roku. Zdążyć z noworocznymi postanowieniami. Jeszcze dwa dni na ich zrealizowanie. Co to było? Jak to miało byc? Aha... zrobić to, zrobić tamto. Jeszcze można, jeszcze się zdąży, dwie kartki tylko pozostały w kalendarzu, ale wiadomo na finiszu najłatwiej wykrzesać siły. Czy najtrudniej? Ech, zdążyć. 8:58, dwie minuty i dwa dni do zamknięcia bilansu.

Pogoda: Odwilż, rano 0 stopni, potem +2, szaro, ponuro, wietrznie

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Śnieg wygłupia się od rana

Jestem jak Muminek w "Zimie w dolinie Muminków". Jak on przyglądam się w drodze do pracy śniegowi. Patrzę na niego w sumie po raz pierwszy, bo za każdym razem jest to inny śnieg. Świeży i niepowtarzalny. Biały od nowości. Dobrze jest wejść w zaspę i choć obok jest odśnieżona ścieżka, dobrze jest tę ścieżkę zmienić i przez chwilę znów być chłopcem brodzącym w puchu. Bo po co w innym razie byłby ten śnieg?

Pogoda: Mróz duży, rano -12 stopni, potem - 8. Słońce się nawet na chwilę pokazało

środa, 22 grudnia 2010

Stajenka z okienka

Temperatura się podnosi wraz ze zbliżaniem się świąt. Z pudełek po rocznym śnie wypełzają figurki, zwierzątka, gwiazdki i inne ozdóbki. Jeszcze zaspane, oplecione ciepłą watą, stają na eksponowanym miejscu w kolorowym pochodzie i czekają – mali astronomowie – na pierwszą gwiadkę. Ale patrzą nie tam, gdzie trzeba, bo nie na niebie powinni jej szukać, lecz w tekturowym pudełku, gdzie złożona papierowa czeka jeszcze, aż ją wyjmą i uroczyście powieszą na szczycie drzewka.

Pogoda: Mgła okrutna nad miastem, rano -7, później - 4. Zimno

wtorek, 21 grudnia 2010

Spotkanie – mijanie

Mijanie się. Bezustanne przecinanie ścieżek. Bezspojrzeniowe spotkania w drodze do... Przechodzenie z lewa na prawo i z prawa na lewo. Jak to było? Czy najpierw go minąłem, a potem zobaczyłem, jak nadchodzi, czy odwrotnie? Najpierw zobaczyłem jego cień, a potem on mnie minął? A może ktoś inny? A może nikt? Nikt kogo bym pamiętał.

Pogoda: -10 stopni. Wilgotno i zimno bardzo

piątek, 17 grudnia 2010

Zima zza płota

Dzisiaj w drodze do pracy podglądnąłem przez płot zimę. Była tam. Czaiła się. Udało się uchwycić jej koniuszek – to niebo, które zimnym blaskiem biło. Samego jej mrożącego spojrzenia nie, ale i ten fragment robi wrażenie. Siedziała tam i skuwała wszystko wkoło. Ptakom i ludziom skrzydła podcinała. Śnieg aż skrzeczał pod jej oddechem. Śliska sprawa. Buka jedna...

Pogoda: -15 w nocy, -12 rano, - 10 później. Niebo z przecierkami. Wiatru brak

środa, 15 grudnia 2010

Z zimą walka

Mówi się walka z zimą, jakby śnieg i mróz były jakimś bajkowym potworem, przeciwnikiem, którego trzeba pokonać. Jakby nie dało się z nią żyć. A przecież śnieg i mróz są dużo przyjemniejsze od pluchy i temperatury +1 z wiatrem. Wszystko wtedy jest szare i brudne, zima zaś przynosi oczyszczenie. Co prawda i z niej trochę trzeba oczyszczać, ale dzięki temu pięknie wygląda pomarańczowe na białym.

Pogoda: -5 stopni, niebo z przebłyskami słońca, brak wiatru

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Sanitariuszka Ania

Dziś w drodze do pracy w beznadziejne białej pustce, w zasypanym po kostki, mroźnymi i nieprzyjaznym, nieludzko zimnym z temperaturą minus pięć świecie, z bezradną bezlistną roślinnością, z trudem poruszającymi się pojazdami, ujrzałem nagle promyk nadziei. Sanitariuszka Ania spieszyła z pomocą. A skoro ona może, to i inni mogą. Mogą i pomogą solidarnie. Odśnieżą, popchną, podholują, odsypią, uśmiechną się ciepło na zimnie wbrew rocznicy smutnej.

Pogoda: Śnieg sypał, -1, -2 stopnie, wiatr średni

czwartek, 9 grudnia 2010

Śnieg

Wczoraj i dziś padało okrutnie. Drogę do pracy zupełnie zasypało. Wkoło biało, a śniegowi wciąż mało. Sypie się ten niebiański łupież i trudno nie powiedzieć, że jest pięknie. Zwłaszcza gdy można iść do pracy, a nie jechać samochodem martwiąc się, jak wyminąć te wszystkie płatki.

Pogoda: - 1, ramo śnieżyca, później nawet słońce

środa, 8 grudnia 2010

Trzy osoby z wózkiem, nie licząc psa

Wszyscy są w drodze do pracy. Nawet ci, o których mówi się, zaczynając od bez (nie bezduszni bynajmniej skoro przygarnęli psa). Mino zimna i śniegu praca wre, a to co puste jedzie w jedną stronę, wraca pełne, by znów się opróżnić. I tak dzień w dzień, nie licząc niedzieli. I psa.

Pogoda: Rano - 6 stopni, później - 2

piątek, 3 grudnia 2010

Morze



Droga z pracy tym razem. Wiodła brzegiem morza. Cudownie pusto jest tutaj o tej porze roku. Głupie 30 stopni, a taka różnica.

Pogoda: Rano - 13. Później - 6, słońce i mały wiatr. Przyjemnie.

czwartek, 2 grudnia 2010

Prószy, pada na sąsiada

Dziś w drodze do pracy..., ale po co do niej iść. Biało wszędzie, głowę urywa wiatr, śnieg zasypuje zaspane oczy. Niby wszystko toczy się normalnie, ale chyba tylko dla tych, którzy do pracy idą pieszo. Tak to się toczy, że trudno się dotoczyć. Więc lepiej przez tę białą kurtynę przebijać się na dwóch własnych niż czterech z kredytu.

Pogoda: - 6 rano, śnieg padał do zmroku. Silny wiatr .

środa, 1 grudnia 2010

Mróz

Udało dziś się w drodze do pracy wznieść nad poziomy i przelecieć na zamarzniętym Bałtykiem. Rozległa to teraz jest tafla lodu z zamarzniętymi brzegami, gdzie ludzie-kropeczki przechadzają się przytupując, czego oczywiście z tej wysokości nie widać. Zimno tam w górze jest jeszcze bardziej i zamarza wszys...

Pogoda: Dzisiaj trochę słońca. Rano -6 stopni, potem mniej, czyli więcej nieco.