piątek, 4 stycznia 2013

Zimny atleta

 

Tak było. Sypało. Na biało. Z ukosa i w twarz. Po prostu mistrzostwo świata. Z jesiennej ciemnej paletki w jasną, z marazmu do aktywności, ze śladów w błocie drobionych do prostych, długich błyszczących ślizgów. Mistrzostwo. Każdy płatek inaczej, każdy po swojemu – zimno na ucha płatku. Czapa rosnąca, puchata, rozcięta narciarzem-atletą. I raz, i dwa, i trzy, kto zna, ten dalej... Mistrzostwo.